Jaki: „Trwa zamach sędziowski na ustrój naszego państwa”; Ziobro: „Grupa sędziów wypowiedziała posłuszeństwo ustawom i konstytucji”

8.11.2017 Warszawa Nz wiceminister sprawiedliwosci Patryk Jaki Fot. Andrzej Wiktor

Jesteśmy w momencie historycznym, bo trwa zamach sędziowski na ustrój naszego państwa.

— mówił Patryk Jaki.

Zbigniew Ziobro w swoim przemówieniu podziękował prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu za list skierowany do uczestników konwencji i zapewnił, że Zjednoczona Prawica nie zejdzie z obranej drogi reformy sądownictwa.

Dziękuję także panu prezydentowi. Dziękujemy za podpis pod ustawą ws. sędziów. To dowód odwagi i poczucia odpowiedzialności za Polskę

— mówił Ziobro.

Znaleźliśmy się w takiej chwili gdzie bardzo wpływowa grupa sędziów w obronie własnych partykularnych interesów wypowiedziała posłuszeństwo ustawom i konstytucji polskiego państwa. Szukają wsparcia w totalnej opozycji, ale co gorsza, szukają też wsparcia zagranicą……..

— podkreślał.

Jego zdaniem część sędziów stwarza zagrożenie bezpieczeństwa prawnego milionów Polaków którzy idą do sądu i liczą na pewność wyroku.

Ziobro zwrócił też uwagę, że część sędziów powołana została przez Radę Państwa PRL.

I oni śmią twierdzić w swojej hipokryzji i zakłamaniu, że ten mandat daje im gwarancje niezależności i niezawisłości, a ten mandat który będą dostawać sędziowie powoływani przez KRS z udziałem prezydenta RP wyłonionego w bezpośrednich wyborach jest mandatem wadliwym

— wskazał.

Oni samo o sobie mówią, że są specjalna kastą

— dodał Ziobro. Zwrócił przy tym uwagę, że rolą i misją sędziów nie jest obrona innych sędziów, ale obrona osób poszkodowanych.

Ziobro podkreślał, że w części wpływowego środowiska sędziów „górę wzięło poczucie bezkarności”. Zaznaczył, że nie zgodzi się na powrót systemu, w którym sędziowie sami siebie wybierają.

Nigdy nie zgodzimy się na to, żeby wrócić do czysto korporacyjnego systemu, jaki funkcjonował wcześniej. Nie zgodzimy się na to, aby wrócić do patologii, która funkcjonowała przez lata w polskim sądownictwie

— podkreślił.

Ziobro stwierdził, że środowisko sędziowskie, mimo wielu okazji, nie skorzystało z szansy z oczyszczenie się.

I dzisiaj nie chcą skorzystać z szansy, aby nie przeszkadzać tym, którzy zdecydowali się podjąć tego trudnego zadania, jakim jest reforma sądownictwa, by było bardziej profesjonalne, by działało sprawniej, szybciej, by doszło do podniesienia standardów etycznych i zawodowych sędziów

— powiedział Ziobro.

Z kolei Michał Wójcik, wiceminister sprawiedliwości przypomniał, że jedną z pierwszych ustaw przeforsowanych przez rząd Zjednoczonej Prawicy był zakaz odbierania dzieci wyłącznie z powodu biedy. Dodał, że zabieranie dzieci z powodu biedy to symbol rządów koalicji PO-PSL.

Wiceszef MS wymienił także tzw. rejestr pedofilów.

Projekt powstał w Ministerstwie Sprawiedliwości i ten „rejestr pedofilów” jest. (…) Każdy może wejść na stronę internetową i zobaczyć, czy w pobliżu mieszka ktoś, kto wszedł w kolizję z prawem i dopuścił się tego obrzydliwego, haniebnego przestępstwa

— podkreślił Wójcik.

Tu przed oczami mam Donalda Tuska, który obiecywał chemiczną kastrację. I co? (…) i nic. Dlaczego „rejestr pedofilów” nie powstał wiele lat temu? Prosiliśmy o to

— dodał.

Wójcik mówił także o walce z tzw. karuzelami VAT koalicji PO-PSL.

Nas łupiono na miliardy

Wiceminister Wójcik zaznaczył, że to rząd Zjednoczonej Prawicy wprowadził karę 25 lat więzienia za wyłudzanie VAT, „zmienił konstrukcje przestępstwa”.

Marcin Warchoł, wiceszef ministerstwa sprawiedliwości zapowiedział kolejne elementy reformy sądownictwa: spłaszczenie struktury sądowniczej do dwóch instancji, wprowadzenie sędziów pokoju oraz digitalizację akt sądowych.

Mamy dzisiaj rozbudowany, niemalże bizantyjski system sądownictwa – cztery poziomy

— mówił wiceszef MS.

Dlatego proponujemy zmianę w postaci spłaszczenia struktury, likwidacji tej rozbuchanej struktury sądownictwa, wprowadzenie dwóch instancji, jednolite stanowisko sędziowskie i łatwiejsze drogi awansowe dla sędziów pracowitych, rzetelnych, których mamy ogromną liczbę

— mówił Marcin Warchoł.

Marcin Warchoł zapowiedział też wprowadzenie sędziów pokoju, którzy mieliby być wybierani w wyborach powszechnych, a także rozpoznawać sprawy w uproszczonej procedurze. Mieliby też być pozbawieni immunitetu i podlegać kontroli odwoławczej w ramach sądów rejonowych.

Będą te zmiany konsultowane z naszymi koalicjantami, projekt jest przygotowany i zostanie niebawem ogłoszony

— zapowiedział Marcin Warchoł.

Wiceszef MS zapowiedział ponadto „piątkę dla nowoczesnej administracji sądowej”, przewidującą m.in. digitalizację akt sądowych.

kb/PAP/Wirtualna Polska

https://wpolityce.pl/polityka/486129-jaki-trwa-zamach-sedziowski-na-ustroj-naszego-panstwa

No to teraz TSUE będzie miał zagwozdkę! Sąd Najwyższy zapytał o sędziów powołanych w PRL

Pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczące niezawisłości i bezstronności sądu, w którym zasiada sędzia powołany jeszcze przez Radę Państwa PRL lub poprzednią Krajową Radę Sądownictwa, przekazała Izba Cywilna Sądu Najwyższego – poinformował zespół prasowy SN.

„W środę Izba Cywilna SN na posiedzeniu w składzie jednoosobowym sędziego Kamila Zaradkiewicza, rozpatrując sprawę o zapłatę, zadała siedem pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości UE”

– powiedział Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN. Jak dodał – Izba Cywilna SN wniosła też o zastosowanie przez TSUE w tej sprawie trybu przyspieszonego.

Jak wynika z komunikatu opublikowanego na stronie SN, pytania dotyczą m.in. tego, czy sądem niezawisłym i bezstronnym oraz mającym odpowiednie kwalifikacje w rozumieniu prawa UE jest organ, w którym zasiada osoba powołana do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego przez polityczny organ władzy wykonawczej państwa o totalitarnym, niedemokratycznym, komunistycznym systemie władzy – Radę Państwa PRL. Jak dodano, chodzi głównie o brak transparentności kryteriów takiego powołania oraz brak udziału w procedurze nominacyjnej samorządu sędziowskiego.

Inne z pytań dotyczy tego, czy znaczenie ma okoliczność, że kolejne powołania takich sędziów do pełnienia urzędu na w sądach wyższej instancji nie były uzależnione od złożenia ślubowania przestrzegania wartości społeczeństwa demokratycznego, gdy sędzia taki przy pierwszym powołaniu składał przyrzeczenie stania na straży ustroju politycznego państwa komunistycznego i tak zwanej praworządności ludowej, co mogłoby podważyć zaufanie, jakie sądownictwo powinno budzić w społeczeństwie demokratycznym.

Druga grupa pytań odnosi się zaś do sędziów wyłonionych przez poprzednią Krajową Radę Sądownictwa. Chodzi o to, czy sądem niezawisłym i bezstronnym oraz mającym odpowiednie kwalifikacje w rozumieniu prawa UE jest organ, w którym zasiada osoba powołana „z rażącym naruszeniem przepisów konstytucyjnych państwa członkowskiego UE”, z uwagi na niezgodne z konstytucją obsadzenie Krajowej Rady Sądownictwa.

W czerwcu 2017 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy o zasadach wyboru sędziów do ówczesnej Krajowej Rady Sądownictwa były niekonstytucyjne. Uznał m.in., że wszyscy członkowie KRS mają jedną wspólną kadencję i niekonstytucyjne jest rozumienie przepisów w ten sposób, że kadencja członków KRS wybieranych spośród sędziów sądów powszechnych ma charakter indywidualny. Ponadto – według TK – przy wyborze do KRS sędziowie sądów rejonowych byli traktowani nierówno wobec sędziów sądów wyższych instancji.

Pytania odnoszą się także do tego, czy wymogi niezawisłego sądu są spełnione, jeśli postępowanie przed Krajową Radą Sądownictwa w sprawie wyłonienia kandydatur na sędziów „nie spełniało kryteriów jawności oraz transparentności reguł wyboru kandydatów, co mogłoby podważyć zaufanie, jakie sądownictwo powinno budzić w społeczeństwie demokratycznym”.

Niedawno w internecie opublikowano listę 747 sędziów orzekających aktualnie w sądach, którzy zostali powołani przez Radę Państwa. Sędzia Zaradkiewicz, który otrzymał ją z kolei z Ministerstwa Sprawiedliwości. Udostępniona przez sędziego Zaradkiewicza lista obejmowała sędziów sądów powszechnych.

Sędzia skierował też wniosek do I prezes Sądu Najwyższego, w którym zwrócił się o udostępnienie spisu orzekających obecnie w SN sędziów, powołanych po raz pierwszy na sędziów przez Radę Państwa PRL.

https://niezalezna.pl/302665-no-to-teraz-tsue-bedzie-mial-zagwozdke-sad-najwyzszy-zapytal-o-sedziow-powolanych-w-prl

Śpiewak skazany za zniesławienie córki Ćwiąkalskiego. „Mamy sądy rodem z ustrojów autorytarnych”

Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok, w którym uznano Jana Śpiewaka – działacza miejskiego – winnego zniesławienia Bogumiły Górnikowskiej, córki byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Wyrok jest prawomocny. – To wyrok polityczny. 10 tys. zł nawiązki na rzecz pani Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej traktuję jako plucie w twarz każdej ofierze reprywatyzacji w Warszawie – skomentował Śpiewak treść wyroku.

Działacz miejski Jan Śpiewak winny zniesławienia Bogumiły Górnikowskiej, córki byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego – to prawomocny wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie. Sąd ten utrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego, który w styczniu nakazał Śpiewakowi zapłatę 5 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki na rzecz Górnikowskiej.

Rozprawa w procesie apelacyjnym w sprawie karnej wytoczonej Śpiewakowi przez córkę byłego ministra sprawiedliwości odbyła się w piątek, 13 grudnia.

„Przegrałem. Sąd uczynił mnie kryminalistą. Za obronę słabszych, za obronę sprawiedliwości. Za ujawnienie, że córka ministra Ćwiąkalskiego brała udział w nielegalnej reprywatyzacji kamienicy na Ochocie jako kurator 120-latka. Jestem jedyną osobą skazaną już dwukrotnie prawomocnym wyrokiem w związku z aferą reprywatyzacyjną. Mimo tego, że udowodniliśmy, że mecenas Ćwiąkalska wielokrotnie nie dopełniła swoich obowiązków, a swoimi działaniami doprowadziła do tragedii i dramatu lokatorów”

– napisał na Facebooku Jan Śpiewak.

13 grudnia to symboliczna data. Mamy sądy rodem z ustrojów autorytarnych – podkreślił.

„Fakt wyłączenia jawności uzasadnienia wyroku jest najlepszym dowodem tego, że jest to wyrok polityczny. Jest to przemoc sądowa. Jest to w mojej ocenie wręcz przestępstwo sądowe”

– powiedział dziennikarzom Jan Śpiewak.

Dodał, że w toku postępowania dowodowego jasno udowodnił, że pani Górnikowska-Ćwiąkalska nie dopełniła obowiązków, że nie znała tożsamości swojego klienta, że doprowadziła do tragedii i dramatu wielu ludzi.

„Myślę, że jest to bardzo symboliczne, że ten wyrok zapada 13 grudnia, w rocznicę stanu wojennego, bo przypomina wyroki z tego okresu, z okresu PRL-u”

– stwierdził Śpiewak.

Zaznaczył też, że w jego ocenie mamy dzisiaj do czynienia z jawną przemocą sądową oraz, że nie zapłaci nawiązki na rzecz Bogumiły Górnikowskiej.

„10 tys. złotych na rzecz pani Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej traktuję jako plucie w twarz każdej ofierze reprywatyzacji w Warszawie i tych czterech ofiar śmiertelnych, które miały miejsce w tej kamienicy, którą pani Górnikowska-Ćwiąkalska reprywatyzowała”

– stwierdził Śpiewak.

Dodał, że zastanowi się nad dalszymi krokami. „Nie wykluczam wniosku o ułaskawienie do prezydenta Andrzeja Dudy. Być może również kasacji. Jeżeli będzie trzeba, jestem gotów pójść do więzienia. Nie będę tego wyroku wykonywać. To łamanie elementarnych zasad praworządności w naszym kraju” – ocenił wyrok sądu Jan Śpiewak.

https://niezalezna.pl/301856-spiewak-skazany-za-znieslawienie-corki-cwiakalskiego-mamy-sady-rodem-z-ustrojow-autorytarnych

Rozmowa o pokrzywdzonym przez wymiar niesprawiedliwości**

Piotrze, od kiedy prowadzisz stronę o tak przewrotnej nazwie ?

Kilka miesięcy, mamy kilka materiałów, część jest gotowa inne w opracowaniu

Od czego możemy zacząć ?

Oczywiście że od afery zwrotowej – wyobraź sobie że sprawa o służebność drogi koniecznej toczy się 7 lat a pierwszą rozprawę Sąd wyznaczył w 5 roku, pytasz dlaczego? , no właśnie , przecież taka sprawa to jedna z najprostszych do rozstrzygnięcia dla Sądów – 1 rok i powinien być wyrok w I instancji, ALE jeżeli w tle są zwroty działek o wielomilionowej wartości to niektórzy w sądzie ulegają pokusie i zachowują się dziwnie , albo ustanawiają 120 letnich pełnomocników, albo, jak w tej sytuacji nie wyznaczają sprawy przez 5 lat bo tak jest korzystnie dla strony która stara się o zwrot, a fatalnie dla starającego się o służebność.

Dlaczego ta zainteresowana służebnością strona nie pisała pism z prośbą o przyspieszenie, nie interweniowała u prezesa sądu ?

O to chodzi że pisała pisma, ale jak „chłop do obrazu” żadnych odpowiedzi na przestrzeni 5 lat, a w sprawie skarg co do kompetencji biegłych i przewlekłości postępowań sądowych prezesi sądów odpowiadali bez wchodzenia w istotę krzywdy i kuriozalności sytuacji, pozostawało to bez wpływu na przebieg tych postępowań, ku krzywdzie strony wnoszącej o służebność.
W tym czasie inne sądy wielokrotnie uznawały że gmina może za działkę w dzierżawie 99 letniej pobierać pożytki, np. czynsz, i podwyższać go o 300%, pomimo że swoimi bezprawnymi działaniami w 22 roku dzierżawy 99 letniej odcięła dostęp działki do drogi*** pozbawiając ją wartości ekonomicznej i uniemożliwiając korzystanie zgodne z przeznaczeniem z budynku o pow. 1300 m2., sąd wydawał zarządzenia z których w oczywisty sposób wynikało że sąd nie jest za sensownym terminem zakończenia sprawy.

Na koniec pytanie czy wszystko o czym mówisz jest prawdą ??

W 100 procentach, inaczej nie odważył bym się o tym mówić, a co dopiero pisać, pogląd że sądy jak szpitale, jak urzędy, jak szkoły itp. są lepsze i gorsze to zły pogląd, już wiemy że sędzia nie może być złodziejem, zapewne może być myśliwym, ale czy może być alkoholikiem, hazardzistą, itd.?, widzimy że idzie nowe – wystarczy poczytać poniżej zamieszczone artykuły .
Dla ścisłości wyżej omawiana sprawa o służebność toczy się w Warszawie, w Olecku takie sprawy trwają kwartał

Rozumiem, a coś z naszego regionu ?

Też jest o czym pisać, ale to w następnym odcinku.

A o czym będzie?

Zobaczymy, może wywiad z chuliganem, a może coś mocniejszego, na pewno coś z Mazur….

dziękuję

**Wywiad nr 1 z cyklu wymiar niesprawiedliwości – pokrzywdzeni , każdy oparty na faktach lub w oparciu o akta sprawy
***oczywiście że całą rzecz najpierw ,,zaaranżowali’’ i przyklepali urzędnicy , w tym przypadku sławny Bajko i vice prezydent Warszawy Wojciechowicz , wiedzieli że zwroty to KASA , więc wystarczy zgnębić dzierżawcę wieczystego stojącego zwrotom na przeszkodzie , mieli pewność że pokrzywdzony w sądach nic nie uzyska , ALE chyba się mylili….

Kuriozum i niebezpieczny precedens: irlandzka sędzia blokuje ekstradycję polskiego gangstera

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Foto: Wikimedia Fonudation/Andrew Butko/CC BY-SA 3.0

W Irlandii doszło do ciekawego precedensu prawnego: połączenia sprytu obrońców polskiego gangstera z robieniem wody z mózgu zachodnim społeczeństwom, w tym prawnikom Sądu Najwyższego, w sprawie praworządności w naszym kraju. Sprawę opisał 12 marca w „Irish Times” Ruaidhri Giblin. Artur C., poszukiwany międzynarodowym listem gończym i oskarżany m.in. o handel narkotykami, został w Irlandii schwytany i oczekiwał na ekstradycję do Polski. Podstawą był europejski nakaz aresztowania. Do ekstradycji może nie dojść, gdyż sprytni adwokaci Artura C. trafili na sędzię Aileen Donnelly z irlandzkiego Sądu Najwyższego, która naczytała się opowieści dziwnej treści o praworządności w Polsce. I zamiast wydać wyrok, co w takich przypadkach jest formalnością, zawiesiła sprawę, zwracając się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, czy może odprawić podejrzanego do Polski, skoro tam poczyniono takie spustoszenia w wymiarze sprawiedliwości i prokuraturze, że Artur C. może nie być sprawiedliwie osądzony.

Sędzia Donnelly powołała się na zmiany w Sądzie Najwyższym oraz Krajowej Radzie Sądownictwa jako zagrożenie dla Artura C., gdyby został przekazany Polsce. W szczególny sposób miałoby na osądzenie ściganego za handel narkotykami wpłynąć obniżenie wieku przechodzenia sędziów polskiego SN w stan spoczynku. Równie ważne dla sędzi Donnelly okazały się „europejskie wartości” łamane w Polsce oraz nierespektowanie Traktatu o Unii Europejskiej. Oczywiście pani Donnelly zaniepokoiła się też stanem polskiego Trybunału Konstytucyjnego, bo ten stan zagraża prawom handlarza narkotykami. A dowiedziała się o tym głównie z działań Komisji Europejskiej oraz Komisji Weneckiej. I w ramach solidarności z tymi, którzy chcą w Polsce przywrócić praworządność, nie mogła postąpić inaczej, jak wstrzymać ekstradycję i zadać fundamentalne pytania prawne Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Sędzia Donnelly musiała postąpić jak postąpiła, bo przecież ze zgrozą dowiedziała się o strasznym zagrożeniu niezależności sądów i niezawisłości sędziów, co w szczególnym stopniu dotknęło sędziów Sadu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego. Biedny Artur C. trafiłby w Polsce na ministra sprawiedliwości będącego jednocześnie prokuratorem generalnym, który mógłby podyktować sędziom wyrok, a nawet wskazać, kto ma się tą sprawą pod dyktando zajmować i skrzywdzić biednego handlarza narkotykami. Tym łatwiej skrzywdzić, gdy o tym, kto kieruje sądami decyduje ów minister i prokurator generalny w jednym.

Gdyby sędzia Donnelly strasznych zagrożeń w Polsce nie zauważyła, uprzejmie doniósł jej o nich adwokat Artura C. – Sean Guerin, wyjątkowo zatroskany stanem praworządności w Polsce. Ale pani Donnelly sprostała zadaniu, więc innemu adwokatowi, Ciaranowi Mulhollandowi, pozostało tylko sędzię Donnelly pochwalić za wspaniały akt odwagi i niezawisłości. Adwokat Mulholland zauważył, że wydanie Polsce handlarza narkotykami byłoby strasznym precedensem, bo wobec ruiny praworządności w Polsce, Artura C. nie może obejmować europejski nakaz aresztowania. Tym bardziej że w naszym kraju zrujnowano, jego zdaniem, trójpodział władz, a najważniejsze sądy właściwie nie istnieją po przeprowadzonych zmianach. W związku z tym nie tylko nie można wydać Polsce Artura C., ale wszystkie europejskie państwa powinny przemyśleć, czy ekstradycja do Polski kogokolwiek ma sens.

Sędzia Donnelly dorzuciła do miażdżącej diagnozy adwokata Mulhollanda swoje trzy grosze stwierdzając, że nie trzeba badać konkretnych zagrożeń i przepisów polskiego prawa, żeby stwierdzić, iż całe ono jest zagrożeniem, a właściwie to nie istnieje w akceptowalnej formie po dokonanych zmianach. W związku z tym żaden gangster nie może liczyć na sprawiedliwość, podobnie jak żaden obywatel, a szczególnie przedstawiciele mniejszości narodowych. Można zrozumieć sprytnych adwokatów Artura C., że w obronie swego klienta sięgną po najbardziej absurdalne i demagogiczne argumenty. Ale od sędzi irlandzkiego Sądu Najwyższego można by wymagać choćby elementarnego rozsądku i przyzwoitości. Tym bardziej od sędzi dumnej z tego, że jest pierwszą lesbijką w Sądzie Najwyższym Irlandii. Teraz można się spodziewać podobnych akcji postępowych sędziów w innych państwach, bo przykład Aileen Donnelly pójdzie w świat, zachęcając adwokatów do powoływania się na uczyniony przez nią precedens. Jeśli ktoś miał jeszcze złudzenia, że choroba trawiąca polski wymiar sprawiedliwości jest wyjątkiem w Europie, to powinien się ich pozbyć. Bywa jeszcze gorzej, czego postępowa irlandzka sędzia Aileen Donnelly i przypadek handlarza narkotykami Artura C. są koronnymi dowodami.

autor: Stanisław Janecki

Publicysta tygodnika „Sieci”.

Treść pochodzi ze strony portalu wpolityce.pl

 

SĄD NAJWYŻSZY i niezależny Prokurator

Sąd Najwyższy uwolnił właśnie od odpowiedzialności prokuratora z Kielc, który został przyłapany na jeździe po pijanemu. Uznał, że prokurator mógł nie wiedzieć, że ma we krwi alkohol.(…) Decyzja Sądu Najwyższego jest tym bardziej bulwersująca, że kieleckiego prokuratora skazały na usunięcie z zawodu sądy dwóch instancji. Nie miały wątpliwości, że śledczy z Prokuratury Okręgowej w Kielcach, którego pięć lat temu zatrzymała policja, gdy prowadził auto mając we krwi prawie promil alkoholu, uchybił godności urzędu i nie zasługuje na pełnienie zawodu prokuratora.(…)Takie stanowisko prezentował przed Sądem Najwyższym także Pierwszy Zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro. A mimo to sąd uwzględnił kasację prokuratora.  Ogłosił, że sądy niższej instancji nie odniosły się do wyjaśnień prokuratora, który twierdził, że nie zdawał sobie sprawy, iż ma we krwi alkohol………
Tak jakby alkohol wziął się z powietrza…
– poinformował wczoraj portal wPolityce.pl.

Dziś Sąd Najwyższy wydał następujące oświadczenie
W związku z doniesieniami medialnymi o rzekomym uniewinnieniu przez Sąd Najwyższy wydalonego ze służby dyscyplinarnie prokuratora, którego uznano za winnego uchybienia godności urzędu przez prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości informuję, że w tej sprawie Sąd Najwyższy po rozpoznaniu kasacji obwinionego uchylił orzeczenie Odwoławczego Sądu Dyscyplinarnego przy Prokuraturze Generalnym i sprawę przekazał temu sądowi do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym. Uchylenie nastąpiło ze względu na rażące błędy procesowe popełnione przez odwoławczy sąd dyscyplinarny dla prokuratorów, które polegały na nierozpoznaniu przez ten sąd jednego z zarzutów przedstawionych przez obwinionego prokuratora w odwołaniu od orzeczenia sądu dyscyplinarnego pierwszej instancji. Wbrew rozpowszechnianym, nieprawdziwym informacjom, nie doszło zatem do uniewinnienia obwinionego, a Sąd Najwyższy w ogóle nie odnosił się do tego, jaka była świadomość i wiedza obwinionego prokuratora w czasie, gdy prowadził samochód. Należy także podkreślić, że rozstrzygnięcie to nie oznacza uwolnienia obwinionego od odpowiedzialności dyscyplinarnej, a jedynie wskazuje na potrzebę bardziej dokładnego przeprowadzenia postępowania odwoławczego w tej sprawie.
– czytamy w oświadczeniu SN.

Jak było naprawdę? Otóż Sąd Najwyższy, uznając kasację prokuratora z promilami, uznał, że wyrzucenie prokuratora z zawodu nie powinno mieć miejsca, czym uwolnił go (na tym etapie) od odpowiedzialności. Dlaczego SN uznał kasację?
W ustnych motywach wyroku sędzia sprawozdawca podniosła, iż Odwoławczy Sąd Dyscyplinarny w niedostateczny sposób odniósł się do wyjaśnień obwinionego złożonych w toku postępowania dyscyplinarnego wskazujących na brak po jego stronie świadomości, iż znajdował się w stanie nietrzeźwości i w tym kontekście nie poczynił żadnych własnych ustaleń opierając się jedynie na aktach sprawy karnej. Natomiast, co wynika z akt sprawy dyscyplinarnej, Sąd Dyscyplinarny orzekł w oparciu o zeznania przesłuchanych w charakterze świadków funkcjonariuszy policji, wyjaśnienia obwinionego oraz materiały zawarte w aktach sprawy karnej, zaś Odwoławczy Sąd Dyscyplinarny przesłuchał dodatkowo w charakterze świadka byłą żonę obwinionego na okoliczności wspólnego spożywania alkoholu w dacie zdarzenia.

Prokurator wnosił o zmianę zaskarżonego orzeczenia Odwoławczego Sądu Dyscyplinarnego i uniewinnienie, bądź umorzenie postępowania wobec niepopełnienia przestępstwa, ewentualnie o uchylenie zaskarżonego orzeczenia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania  podnosząc argument braku, po jego stronie, świadomości co  do zawartości alkoholu we krwi.

Czego jeszcze życzą sobie sędziowie Sądu Najwyższego, którzy uznali kasację prokuratora?
Czyżby chcieli udowodnić, że obecnie 60 – letni prokurator nie wiedział, że wsiadając za kółko był pod wpływem alkoholu? A może trzeba powołać biegłych w tej sprawie?

To typowa zagrywka, gdy chce się „uwalić” sprawę. Przecież żaden biegły nie odpowie na pytanie, czy prokurator miał świadomość, iż wsiadając za kółko miał we krwi alkohol, czy nie.
Powinien zdawać sobie z tego sprawę.
Taką linię obrony może przyjąć każdy pijany za kółkiem.
— mówi nam pytany o sprawę jeden z prokuratorów.

Jedynym błędem z naszej strony było więc użycie określenia „uniewinnił”, chociaż doszło tu bardziej do użycia nieuprawnionego skrótu myślowego – nie mamy bowiem żadnych wątpliwości, iż sąd uwolnił prokuratora od odpowiedzialności, uznając kuriozalne przesłanki płynące z kasacji Zbigniewa S. Sprawa wraca do ponownego rozpatrzenia, co oznacza, że prokurator ma „czystą kartę” i teoretycznie mógłby ubiegać się o ponowne zatrudnienie. Zgodne z prawdą są też podane przez nas informacje, że dwie poprzednie instancje sądu dyscyplinarnego, nie miały żadnych wątpliwości w sprawie prokuratora S.

wpolityce.pl